W końcu zwycięstwo !

W końcu zwycięstwo !

Długo czekaliśmy na zdobycie 3 punktów przez podopiecznych trenera Imianowskiego. Upragniona zdobycz nie przyszła łatwo, bo na przeszkodzie stali zawodnicy Wratislavii, niesprzyjające warunki atmosferyczne i wąska kadra. 

Pierwsza połowa zdecydowanie z naszą przewagą. Utrzymywaliśmy się zdecydowanie dłużej przy piłce, a goście skupili się na defensywie. Staraliśmy się uniemożliwić wyprowadzenie piłki przeciwnikowi, grając wysokim pressingiem, co doprowadziło do wielu chaotycznych wybić defensorów Wratislavii. Bramkę zdobył Mateusz Królik, który wykorzystał zagranie Kamila Kaczmarka i posłał piłkę obok bramkarza. Przed gwizdkiem sędziego oznaczającym koniec pierwszej połowy, oddaliśmy jeszcze kilka strzałów na bramkę gości z Wrocławia, ale żaden z nich nie był na tyle celny, by podwyższyć prowadzenie. 

Na początku drugiej połowy bardzo ostro został potraktowany Łukasz Lach, który, mimo, że zdecydował się wrócić na boisko, to jednak uraz kostki okazał się zbyt poważny i na placu gry pojawił się Łukasz Szatkowski. "Szatek" zajął miejsce w środku pomocy i ambitnie wspierał defensywę. Mieliśmy swoją szansę na podwyższenie rezultatu , gdy oko w oko z bramkarzem Wrati stanął ponownie Królik, ale strzał Mateusza w dobrym stylu obronił goalkeeper gości. Na uderzenia decydował się kilkukrotnie Kamil Kaczmarek, ale, albo były one minimalnie niecelne, albo trafiały w dobrze broniącego bramkarza Wratislavii. Centymetrów do bramki zabrakło, gdy po kontrze w dobrej sytuacji znalazł się na środku boiska Przemek Kiełcz, który wyprzedził obrońców, jednak na przeszkodzie znalazł się wychodzący bramkarz i wybił piłkę atakującemu "Arunie". Goście rzucili się do ataku w ostatnim fragmencie meczu - starali się zdobyć bramkę po dośrodkowaniach w "młyn" pola karnego, ale mimo wielu prób, żadna wrzutka nie przyniosła bramki. Najgroźniej było 5. min przed końcem, gdy piłka trafiła w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Czarka Deryńskiego. Ostatecznie dowozimy rezultat 1:0 i zdobywamy 3 punkty. Boisko po meczu przypominało raczej pole walki po szarży kawaleryjskiej niż boisko piłkarskie.

Z pewnością nie było to piękne widowisko, jednak w tak ciężkich warunkach ciężko było pokazać pełnię umiejętności z obu stron. Dobrze zaprezentował się blok defensywny - zero z tyłu i poprawna współpraca obrońców i bramkarza pozwoliły na dobry rezultat. Na wyróżnienie zasługują także Kamil Kaczmarek. Z meczu na mecz Kamil wraca do wysokiej dyspozycji oraz oczywiście Bartek Skowroński, który wykonał ogromną pracę w środku pola. Kolejne spotkanie podopiecznych trenera Imianowskiego już za tydzień. W niedziele jedziemy do Brożca, gdzie o zwycięstwo z pewnością nie będzie łatwo, gdyż LKS jest w takiej sytuacji, że każde punkty są dla nich na wagę złota. My, chcąc odskoczyć od drużyn walczących o utrzymanie, musimy takie mecze wygrywać. Starcie w niedzielę o 13:00 na obiekcie w Brożcu.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości