Wielki mecz w Żórawinie

Wielki mecz w Żórawinie

Nieczęsto  zdarza się by do Żórawiny zawitała tak dobra drużyna jak Polonia Trzebnica. Przed meczem było wiadomo, że podopiecznych trenera Jacka Imianowskiego czeka niezwykle trudne zadanie, by powstrzymać trzebnickie gwiazdy. Dodatkowo nie pomagały zawieszenia Jurka Kruca i Krzysztofa Atraszkiewicza oraz liczne problemy zdrowotne niektórych zawodników.

Mecz rozpoczęliśmy w następującym zestawieniu: C. Deryński - T. Goszcz, J. Stachowski, P. Lach, R. Kiełcz - R. Sikorski, B. Skowroński, K. Kaczmarek, M. Sochań - M. Królik, P. Kiełcz

W pierwszej fazie spotkania więcej z gry mieli goście, nasi zawodnicy skupiali się na rozbijaniu ataków Trzebniczan i wyprowadzaniu groźnych kontr. Pierwsi dobrą sytuacja na konto Polonii, gdy po rzucie rożnym i uderzeniu głową, piłka przeszła obok słupka. W 20. minucie w dobrej sytuacji znalazł się napastnik Polonii, ale jego strzał był minimalnie niecelny. 5. minut później w końcu groźnie zrobiło się pod bramką gości. Po rzucie wolnym bitym przez Kamila Kaczmarka, głową uderzał Kuba Stachowski, ale bramkarz lidera tabeli ligi okręgowej nie został zatrudniony w tej sytuacji. Kilka ciekawych wznowień akcji przez Czarka Deryńskiego, dało nam szanse na groźne akcje, ale w rezultacie, nie udało się stworzyć sytuacji pod bramką Polonii. W 38. minucie kilka podań wymienili Kaczmarek i "Aruna", który wrzucił piłkę w pole karne, gdzie uderzenia "szczupakiem" spróbował Mateusz Królik, ale piłka trafiła niestety w poprzeczkę. To byłaby cudowna bramka, gdyby futbolówka wpadła do siatki. W 42. minucie powinniśmy objąć prowadzenie, gdy ponownie w pole karne zagrywał, pełniący w dniu dzisiejszym rolę kapitana, Przemek Kiełcz - Królik odegrał do Bartka Skowrońskiego, którego mierzony strzał minął bramkarza, ale piłkę na linii bramkowej wybił stoper Trzebniczan. 

W pierwszych 45. minutach z pewnością większe posiadanie piłki mieli Poloniści, ale nie byłoby nadużyciem stwierdzenie, że to gospodarze zasługiwali po tej części gry na prowadzenie. Żórawina stworzyła więcej sytuacji i była po prostu groźniejsza w pierwszych trzech kwadransach.

Rozdrażnieni zawodnicy lidera ruszyli z furią od początku drugiej połowy. Zaraz po przerwie po indywidualnej akcji jednego z pomocników i przytomnym dośrodkowaniu na drugi słupek, zabrakło kilku centymetrów wzrostu więcej zamykającego akcję, by sięgnął głową futbolówki i wpakował ją do siatki. 5. minut później potężnie z woleja uderzył Ostrowski i strzał zatrzymał się na poprzecce. Z minuty na minutę rósł napór gości, ale dobrze interweniował nasz blok defensywny. Boisko opuścili kontuzjowani Kaczmarek i Sikorski - na placu gry zameldowali się Tetłak i Łukasz Lach. Dobrą szansę miał w 70. minucie napastnik gości, ale uderzenie, oddane z trudnej pozycji, przeszło obok słupka. 2 minuty później mieliśmy niespodziewaną szansę na bramkę, gdy po wyłapaniu dośrodkowania, bramkarz Polonii niespodziewanie wypuścił piłkę, ale sytuacyjne uderzenie zewnętrzną częścią stopy Mateusza Królika było zbyt lekkie. W 74. minucie goście powinni wyjść na prowadzenie i tak by się pewnie stało, gdyby nie nieprawdopodobna interwencja Czarka Deryńskiego, który pofrunął niczym Kamil Stoch :) i obronił uderzenie mierzone przy samym słupku bramki. 30 sekund później, to my powinniśmy się cieszyć z trafienia. W doskonałej sytuacji znalazł się Mati, ale podjął złą decyzję i zamiast strzelać zdecydował się podać na środek pola karnego i ostatecznie obrońcy gości zażegnali niebezpieczeństwo. Dużo "wiatru" robili na naszej połowie skrzydłowi gości, ale dobra taktyka połączona z zaangażowaniem Ryśka Kiełcza i Tomka Goszcza pozwalały zatrzymywać ofensywne zapędy gości. W końcówce przeważali Trzebniczanie - głową uderzał wysoki napastnik Polonii, szczęścia z dystansu spróbował jeszcze Ulatowski - wynik jednak pozostał bez zmian. Na sekundy przed końcem na ostatnią szarżę zdecydował się "Rico" ,ale silne uderzenie z narożnika pola karnego powędrowało obok słupka.

Trzeba przyznać, że równie dobrego widowiska na obiekcie przy ul. Wrocławskiej nie było już dawno. Obie ekipy stworzyły świetny spektakl, który powinien zachęcić kibiców do częstszego pojawiania się na meczach naszej drużyny. Po meczu w naszych szeregach był lekki niedosyt, bo stworzyliśmy sobie sporo dobrych sytuacji, jednak równie dobrze to Trzebnica mogła odnieść zwycięstwo. Punkt należy szanować tym bardziej, że każdy z zawodników zostawił na boisku sporo zdrowia. Na wyróżnienie zasługuje z pewnością Przemek Lach, który rozegrał świetne spotkanie na pozycji środkowego obrońcy. Dobrze zaprezentowali się również jego koledzy z bloku defensywnego - bramkarz Czarek Deryński i obrońcy Tomek Goszcz, Kuba Stachowski i Rysiek Kiełcz. Doskonale w środku pola radził sobie Bartek Skowroński, a defensorom gości sporo krwi napsuł Przemek "Aruna" Kiełcz, który zmobilizowany opaską kapitańską, był w każdym miejscu boiska. Słowa uznania należą się również trenerowi Jackowi Imianowskiemu, który dobrał na dzisiejszy mecz optymalną taktykę i pozwolił wykorzystać do maksimum nasze mocne strony ,przeciwko tak dobremu przeciwnikowi. 

Za tydzień czeka nas pauza, jednak w sobotę 8 kwietnia o godzinie 15:00 do Żórawiny zawita ekipa Zachodu Sobótka. Kolejna drużyna, której celem jest awans do 4. ligi. Serdecznie zapraszamy na spotkanie.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości